Dziś z grubej ... i dość mrocznie. Ale to właśnie myśl o potędze śmierci dawno temu przywiodła mnie do filozofii. W sumie to jestem jej wdzięczny. Chciałbym ponownie zacytować E. Ciorana i poprosić choć o troszeczkę rzeczowej refleksji. " Umieraliśmy zawsze, a mimo to śmierć nie straciła niczego ze swej świeżości, oryginalności. Oto tajemnica z tajemnic największa."
PS. gdy myślę o Transcendencji najczęściej w głowie pojawia mi się słowo - tajemnica.
Śmierć nie ma nic wspólnego z oryginalnością. Co najwyżej z oczywistością.
OdpowiedzUsuńMam zupełnie inne zdanie. Każda jest wyjątkowa, inna tak naprawdę. Żeby było ciekawiej, mimo wszystko jest dla nas zaskoczeniem... Gdy spotyka się ją twarzą w twarz wcale nie jest oczywistością, tzn. oczywistością jest tylko w wymiarze chłodnego racjonalizmu.
UsuńKażda śmierć ma wymiar indywidualny. Wiąże się z samotnością, umieramy tak jak śnimy - samotnie. Ten moment mnie przeraża, mimo że staram się pamiętać słowa Epikura: "gdy my jesteśmy, śmierci nie ma, gdy jest śmierć, nas już nie ma". Samo życie - rozpostarte między momentem narodzin a momentem śmierci- jest tragiczne dla człowieka.
OdpowiedzUsuńEpikur dla osób, które nie mają widoków na wieczność jest całkiem logicznym rozwiązaniem. Problem oczywiście polega na tym, że ja taki widok wciąż chcę mieć. A życie...
UsuńMoże ten wpis będzie wyglądał dziwnie w tej dyskusji, ale mam nieodpartą chęć go zamieścić. Otóż nie napiszę nic w temacie, który Pan wywołał i to nie dlatego, że nie mam nic do powiedzenia, ale dlatego, że każe słowo wydaje mi się zbyt banalne. Lubię ten Pana blog taki trochę "zawieszony" ...między niebem a ziemią...
OdpowiedzUsuńNie miałem planu na pisanie. Zawsze mi się wydawało, że coś tam mam do powiedzenia. Nie jest to proste. By nie popaść właśnie w banały, nie być zbyt oderwanym od ziemi i jednocześnie jednak przemycać najważniejsze kwestie. Póki co sporo ludzi to czyta, część nawet konkretnie reaguje... więc będę pisał. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń