3 czerwca 2012
Padnięty.
Jestem padnięty, ale jestem. Wróciłem właśnie z pracy przy nagłośnieniu imprezy plenerowej, która odbyła się za Ciechanowem. Wyobraźcie sobie, że tym też trochę się zajmuję i chyba dlatego festyn rok temu mógł się udać w pełni. Dzisiejsza impreza miała charakter religijny i dobrze, bo w ten sposób niedziela mogła być niedzielą. Przy okazji spotkałem byłego wikarego naszej parafii, księdza Jerzego. Taka rozmowa po latach. Wśród wykonawców była niewidoma Patrycja, której głos nadal słyszę. Powinna kiedyś wystąpić w Lubowidzu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy w tym roku będzie festyn w Lubowidzu na wzór ubiegłorocznego? Czy to ta Patrycja z Fundacji Anny Dymnej? Jeżeli tak to w czerwcu ma wystąpić w Żurominie.
OdpowiedzUsuńNie wiem. Możliwe. Osobiście w tym roku nie zajmuję się tym zagadnieniem. Patrycja Malinowska pochodzi z Sierpca i nigdy nie wspominała mi o tej fundacji ani o występie w Żurominie, więc nie sądzę, że to ta sama osoba.
Usuń