Odbyłem dziś bardzo smutną rozmowę. Moim rozmówcą był mój wyborca z 2010. Teraz czuje się zapomniany, osamotniony, zrezygnowany i "odarty ze złudzeń". I wcale nie chodziło mu o to, że oczekiwał na super wsparcie, jakieś korzyści, czy gwiazdki z nieba. Pewnie nie jest jedyny. Jego uwagi nie były natury personalnej, ale... . Staram się, ale widocznie wciąż za mało. Jedno jest pewne, powinienem być bliżej ludzi, nie czekać na ich krzyki, tylko wsłuchiwać się w to, czego nie chcą nawet szeptać.
PS. W odpowiedzi na jeden z komentarzy, zapytam i odpowiem. Czy mi mogą zdarzyć się ortograficzne niedociągnięcia? Prawidłowa odpowiedź- tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz